Wrażenia z 5x05 "Miss me x 100"

Nareszcie został wyemitowany 100 odcinek. Po obejrzeniu go mam tylko jedno słowo w głowie WOW.
Czas na wrażenia wiec jeśli nie oglądałeś najnowszego odcinka - czytasz na własna odpowiedzialność.




Postanowiłam trochę zmienić wrażenia. 
Posty wychodziły zdecydowanie za długie.

Hanna

Na początku odcinka Hanna martwi się powrotem Ali do szkoły, w sumie jestem w stanie ją zrozumieć.
Przez długi czas była tylko tą która przyjaźni się z Alison DiLaurentis.
W tej chwili wspierał ją Travis. Lubię go, to jak się troszczy o Hannę.
Ale czy to jest miłość?



Wrócił Caleb...i Hanna jest rozdarta.
Przez to że Caleb zostawił ją w kawiarni bez odpowiedzi, nie odbiera od niej telefonów
przesadziła z alkoholem na imprezie Lucasa.
To już oczywiste.
Hanna nie tylko wróciła do kradzieży ale i do alkoholu
czy poprzednie doświadczenia niczego jej nie nauczyły?




Spencer

Toby dowiedział się od Jenny że Shana nie żyję.
Przez tą cała sytuacje jest rozdarta bo wie co się jej stało.
Dziewczyny pozwoliły powiedzieć mu prawdę co chyba wiele ułatwi Spencer.


W szkolę Spenc spotkała swoja matkę.
Ta oświadczyła jej że odchodzi od jej ojca i czym prędzej pojechała z nią do domu pakować się.
Przykro mi że na Spencer spadła taka tragedia.
Na szczęście może liczyć na przyjaciół, w tym przypadku na Hannę której rodzice też się rozwiedli.
W sumie równie dobrze mogła pójść do Arii.


Spoby w samochodzie <3
Ich sceny są cudowne. 



Emily

U niej mało się w sumie działo. 
Ale dla mnie było genialne jak wystawiła Ali.
Już myślałam że odwoła spotkanie z Paige i Sydney a tutaj nie!
No brawo Em!


I pocałunek Emison. Wiele osób jest za ta parą.
Ale ja do nich nie należę.
Moim zdaniem Ali po prostu nie chce by była z Paige lub z kimś innym.
Jakoś nie chce mi się wierzyć że Ali zawszę kochała Em.
Ale cóż okażę się jak jest naprawdę za parę odcinków.



Alison

Zaczęła dobrze. 
Przeprosiła Cindy i Mindy, Paige.
Ale dała się wrobić Monie - jakie to było łatwe.
Mam nadzieję że dadzą jej nauczkę (Monie). 




Aria

Mieli razem dwie sceny sam na sam. Właściwie trzy ale dwie to tak jak jedna.

Pierwsza to ich spacer w nocy.
Już wtedy były początki ich powrotu do siebie - jak odgarnęła mu włosy.
Normalnie wydawało mi się że zaraz będzie pocałunek.
Ale niestety...było nam poczekać do seny z ciastem.



Była genialna!
Najpierw Aria się zapomniała w tym odcinku odgarniając mu włosy.
Potem Ezra zdjął krem z jej ust. Swoją drogą po spoilerach myślałam ze zdejmie go tj w 4x16.



Pokazał swoja bliznę - Aria jej dotknęła.
I w końcu odważył się ją pocałować <3
Jak ja na to czekałam :D
Tylko zastanawia mnie dlaczego posadził ją na kuchence. Ktoś ma jakiś pomysł?






No i chwilę później widzimy ich w łóżku :3




Ogólnie

Jenna - smutno mi że cierpi. Tyle tragedii ją spotkało ale Arii powiedziała że nie ma 
nikogo innego. A co widzimy jakiś czas później? Scenę Mona/Jenna/Sydney.
Co one razem kombinują?



Ciekawi mnie po co Hanna zabrała Caleba ze sobą na to grupowe spotkanie.
Fajne było to że złapał ją za rękę - dalej coś do niej czuję!
Czekam na powrót Haleba
Tak jak podejrzewałam w tym odcinku wróciło A.
Tylko kto jest odpowiedzialny za te zniszczenia?
A? a może Mona z armią?
Niby jest to logiczne bo zaraz potem nadszedł sms ale w końcu to PLL
nie wszystko jest tutaj logiczne i oczywiste.


Odcinek spełnił moje wymagania :D
I pozostawił nawet lekki niedosyt - czekam na 5x06 ;D

Udostępnij:

0 komentarze

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...