Jestem już
po najnowszym odcinku i postanowiłam podzielić się z wami moimi odczuciami
względem tego epizodu.
Wszystkich,
którzy już obejrzeli 6x20 serdecznie zapraszam!
Przede
wszystkim strasznie rozczarowałam się motywem. Można było wymyślić tyle
ciekawych i sensownych intryg, które kierowane są ciekawymi pobudkami. Odnoszę
wrażenie, że Marlene poszła na łatwiznę. Pieniądze to taki oklepany i
standardowy motyw, że nie spodziewałbym się, że Marlene zniży się do wykorzystania
go. Uważam, że można było rozegrać ten wątek o wiele lepiej, ale cóż…
Kolejna
sprawa to, to że nagle znikąd pojawia się nowa postać i od razu zostaje
wcielona w jedną z głównych ról. Jak ustawienie Sary na pozycji Red Coat i
Black Widow mogłam jeszcze przeżyć, to całej tej Mary Drake zupełnie nie
trawię. No dobrze, wiedzieliśmy od początku, że w tym sezonie ma się pojawić
bliźniak, ale mimo wszystko coś mi tu nie gra. A mianowicie brak wskazówek.
W pierwszych sezonach mieliśmy wskazówki
na każdym kroku i dzięki nim mogliśmy budować konstruktywne teorie poparte elementami wziętymi bezpośrednio z
serialu. W tym przypadku mogliśmy jedynie gdybać. Może coś tam się pojawiło na temat
tego, że to pani DiLaurentis może mieć siostrę bliźniaczkę, ale o tym, że owa
bliźniaczka może być matką Cece zapewne niewiele osób pomyślało i fani, nie
mieli właściwie żadnej szansy wykazać się w tej sprawie swoimi spostrzeżeniami i teoriami.
Do Charlotte
jeszcze nawiązując, powiem, że dopiero co oswoiłam się z tym, że jest siostrą
Alison. Teraz natomiast okazuje się, że były tylko kuzynkami. A wiecie co się
okaże pod koniec 7 sezonu? Że tak
naprawdę to Cece nie była córką Mary, ale dzieckiem innej pacjentki Radley,
która w tym samym czasie urodziła i podmieniła dzieci, kiedy były noworodkami,
a Charlotte nigdy nie była spokrewniona z DiLaurentisami. Szczerze mówiąc, nie
zdziwiłabym się.
Strasznie
żal mi było w tym odcinku Alison. Przede wszystkim dlatego, że tak strasznie przeżyła
śmierć Charlotte, tkwiąc w przekonaniu, że to jej siostra. Poza tym naprawę
kochała Elliota, a on ją tak wykorzystał. Swoją drogą umieszczenie Alison w szpitalu psychiatrycznym było ciekawym zagraniem.
Fajnie było również obejrzeć znowu stare pary razem (chociaż zachowanie Arii czy Caleba nie było do końca w porządku).
Mimo
wszystko odcinek nie był najgorszy, chociaż nie zostawił we mnie ani wyjątkowo pozytywnych, ani negatywnych emocji. Zaczynam się
już chyba przyzwyczajać do szalonych pomysłów
scenarzystów ;)
Trochę to smutne że po 6x10 każdy tak najeżdżał że ten odcinek to jakieś dno. Rozumiem mi również po pierwszym obejrzeniu nie podobało się, jednak jak obejrzałam to kilka dni później, tak na ''trzeźwo'' to nawet ten pomysł nie był najgorszy.A teraz każdy pisze, że w porównaniu do tego to 6x10 było super. Ten odcinek uważam, że też był dobry, nawet bardzo. Dużo się wyjaśnia i jak zwykle po finałach jest dużo pytań. Nie rozumiem ciągłej krytyki tego serialu. Naprawdę nikt wam na siłę nie każe tego oglądać. I przestańcie być takimi ''polaczkami cebulaczkami'' bo serio pokazujecie, że ten naród potrafi tylko narzekać...
OdpowiedzUsuńNie napisałam, że odcinek mi się nie podobał (wręcz przeciwnie, oglądałam go z przyjemnością), jednak mimo wszystko nie powalił mnie na kolana. Może miałam zbyt wygórowane oczekiwania, nie wiem, jednak uważam, że miałam prawo do wygłoszenia własnej opinii.
UsuńWlasnie. A tak wogule to tylko polacy naprawde nazekaja, ludzia w USA, odcinek bardzo sie podobal, tak jak mi.
UsuńTo nie miała być jakąś obraza w Twoją stronę Ver :) chodziło mi głowie o sam fakt który się przewija wszędzie, na różnych portalach. Każdy ma inne odczucia Ale czasami już nie przesadzajmy,że wszystko jest złe i niedobre:))
UsuńMi nie podobało się to, że nagle bliźniaczka Jessici jest tak ważna osoba, która występuje od 5 odc. I dokładnie to co napisałaś, kiedyś były wskazówki, ludzie tworzyli świetne teorie, a teraz co nagle dają jakiś aktorów i bum są mega ważni, a dla nas zero zabawy w szukanie wskazówek i tworzenie teorii.
UsuńWedług mnie zakończenie sezonu był wielkim zaskoczeniem. Po prostu Mega
OdpowiedzUsuńSzkoda ze tak krotko odpisałaś ten odcinek. Można było się bardziej wysilic :)
OdpowiedzUsuńChciałam się podzielić tylko swoimi odczuciami względem niektórych spraw, wyrazić swoją opinię. Wypunktowania czy inne tego typu posty piszą chyba Malina i Nox ;)
UsuńWedług mnie mogli stworzyć taki super długi odcinek, gdzie wszytsko by było wyjaśnione ;)
OdpowiedzUsuńodcinek jak odcinek, znowu namieszali w glowie ;) jednak najbardziej sie ucieszylam z sexu Arii z Ezra i caluskow Hanny i Caleba :D LOVE 100% ;) brakowalo mi tego własne, tych ich romansowo romantycznych, sexy scen!
OdpowiedzUsuńJa być może będę marudzić, ale odcinek mi się nie podobał. Zgadzam się z autorką posta - Ver - wprowadzają nową postać prawie pod koniec serialu i nagle okazuje się, że to ktoś istotny dla całej fabuły. Gdyby to był ktoś znany nam choćby od 4 sezonu to jeszcze bym przebolała to, że Jessica miała siostrę, która urodziła Charlesa, który stał się Charlotte, a teraz ta siosrta mści się na Kłamczuchach(które nic nie zrobiły) razem z facetem który ożenił się z kuzynką zamordowanej ukochanej.
OdpowiedzUsuńPozatym początkowe pary, które nagle do siebie wracają. Gdyby tak Aria i Ezria wrócili do siebie kilka odcinków wcześniej, o wiele lepiej by to wyszło.
I Elliot, który udawał złego. Zrobiło mi się szkoda Alison, która ostatnio obrywa z każdej strony. Pomimo to coraz bardziej lubię Ali. Czuję, że w sezonie 7 będzie ona z Emily :(
Jak dla mnie odcinek byl bardzo dobry, zdecydowanie lepszy niz 6×10 i caly czas trzymal w napieciu. To prawda, ze nikt sie nie spodziewal Cece jako kuzynki Ali, ale dzieki temu bylo wow i zaskoczenie a jak dla mnie to jest bardzo wazne, aby serial nie byl przewidywalny. Tylko szkoda, ze najpierw Cece wmawiala wszystkim, ze jest siostra Ali i nie moze przezyc co rodzice jej zrobili a teraz sie okazuje, ze caly czas wiedziala o swojej biologicznej matce :/
OdpowiedzUsuń