czwartek, 24 grudnia 2015

Absurdy w PLL - śmieszą czy irytują? #10

Dzisiaj Wigilia, więc postanowiłam skupić się na absurdach w świątecznym odcinku 5x13
"How the 'A' stole Christmas" :)
 W prezencie mam dla Was aż 6 absurdów!


Zapraszam :) 



1. Prawnik Mony wręcza Hannie wskazówki co do "A". Nie wnikam już w to, że Mona miała swojego prawnika. Mona wręczyła za jego pośrednictwem wskazówki Hannie, żeby ta skończyła z "A". Dlaczego tylko nie dała jej tego wcześniej? Razem może byłoby łatwiej? Razem można zrobić więcej i jest większe prawdopodobieństwo sukcesu. Ale bohaterska Mona chciała wszystko załatwić sama. I jeszcze ten banalny tekst "Jeśli to czytasz, to znaczy, że [...] piszę do Ciebie zza grobu." Czy ktoś tak w rzeczywistości kiedykolwiek napisał?


2. Bal charytatywny Alison. Holbrook zaczepia Arię i wspomina, że to bal charytatywny. Tak. Z wcześniejszych wypowiedzi wynika, że zorganizowała go podobno Alison. Wszyscy chyba wiedzą co to jest bal charytatywny. Celem takiego balu jest zbiórka pieniędzy na jakiś szczytny cel, zaprasza się głównie bogaczy, by wspomogli jakąś organizacje lub biedne rodziny. Na ten bal zaproszono nastolatków, którzy jeszcze nie pracują.


3. Wejście Alison. To niesamowite, że wszyscy wiedzą, kiedy mają spojrzeć na schody, żeby ujrzeć, jak Alison pojawia się na balu. Alison wie jak się robi wrażenie. Wchodzi, przystaje, czas wtedy na chwilę zwalnia, Ali sprawdza, czy wszyscy patrzą... Dopiero po jakimś czasie idzie. Czy każdy tak wchodzi na bal? Co ma zrobić osoba, która pojawia się jako pierwsza? Nikt tego nie zobaczy, jaka szkoda.


4. Tajemnicze postacie. Nie mogło ich zabraknąć w tym odcinku :) Standardowo nikogo nie dziwi zakapturzona postać (nawet Kłamczuchy tego na zauważają!). A co tu mówić o dziewczynach w maskach. Ludzi na balu było sporo, ale nikt na to nie zwrócił uwagi. 


5. Hanna i Spencer włamują się do domu Alison. No proszę. Niezauważenie. Bez klucza. Bez alarmu. Okna też nie wybiły, bo ktoś by to później zauważył. Czy naprawdę w Rosewood nie zamyka się drzwi na klucz? Może się mylę - może to był jakiś teleport?


6. Święta bez rodzin. Podobało mi się zakończenie, było bardzo świąteczne i ciepłe. Wszystkie przyjaciółki były razem. Ogólnie sielanka, aż uśmiech pojawia się na twarzy :) ... Tylko jakie jest prawdopodobieństwo, że akurat w te święta wszystkie Kłamczuchy jakimś cudem nie będą mogły ich spędzić ze swoją rodziną?



__________________________________________
To tyle na dziś :) a teraz uciekajcie pomagać w szykowaniu potraw na wigilijny stół :) życzę Wam rodzinnych, ciepłych świąt i żebyście przez ten czas odpoczęli :) i wymarzonych prezentów, rzecz jasna :)


3 komentarze:

  1. Uwielbiam tą serię, czytając te wszystkie niedorzeczne sytuacje chciało mi się śmiać

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w 100%. Szczególnie ten ostatni punkt, bo otwartych drzwi w Rosewood, zakapturzonych, nieznajomych osób to się już nie czepiam.
    No i współczuję osobie, która przychodzi pierwsza na bal. Chcesz mieć super wejście, a tu...nikogo nie ma

    OdpowiedzUsuń
  3. Super jest ta seria, a absurdy niektóre naprawdę irytują. Czasami zastanawiam się jak autorzy mogą takie coś przeoczyć?! No cóż, mimo to i tak kocham PLL, ale mogliby się ogarnąć czasami. ;) /Alixe

    OdpowiedzUsuń