niedziela, 20 września 2015

Co kryje imię? - Alison #1

Witam wszystkich, mam na imię Wiola, ale z Wami będę jako Malina. Jestem tu nową adminką na okresie próbnym. Mam nadzieję, że będziemy się świetnie bawić :) Chciałabym rozpocząć nową serię, która bierze pod uwagę imiona bohaterów PLL :)


Zapraszam do rozwinięcia :)




Nie wiemy czy imiona postaci były wybierane przypadkowo. Może dobierano je celowo, by pomóc nam zrozumieć charaktery bohaterów? A może to właśnie imię ma nam nieco pomóc w zrozumieniu całego zamieszania, w zgadnięciu jaki jest kolejny krok. Sprawdźmy, czy imię bohatera jest w stanie nam coś podpowiedzieć. Zacznijmy od najbardziej tajemniczej osoby – Alison.


Imię Alison ma swoje korzenie we Francji i jest kombinacją imienia Alice. „Alis” w średniowieczu było zdrobnieniem od imienia Alice. Po dodaniu przyrostka „-on” powstało całkiem nowe imię – Alison – oznaczające w języku niemieckim „szlachetna” i „miła”.


Osoba o tym imieniu to najpiękniejsza, najgorętsza i najseksowniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek można spotkać. Nic nie może równać się z jej urodą i wdziękiem. Imię Alison jest innym określeniem na słowa „kocham Cię”. Można się w niej zakochać bez opamiętania od pierwszego wejrzenia. Jest najlepszą przyjaciółką, problemy przyjaciół stawia wyżej niż swoje. Trzeba się o nią troszczyć, bo jest delikatnym kwiatem o niezaprzeczalnej urodzie, pełnym miłości, troski, pasji i sympatii. Zawsze jest przy swoich bliskich, jest też wyrozumiała i kochająca.
 

 Z kolei Ali oznacza „wysoko postawiony”, „zachwycający”, „ekscentryczny”.


Gdy czytamy, że imię Alison oznacza szlachetność, nie chce nam się wierzyć, wywołuje to nawet salwy śmiechu. Mściwa, ważna, niemiła, manipulatorka, nie stroniąca od szantażu, diwa, najpopularniejsza w szkole i… największa kłamczucha. Tak Alison DiLaurentis została zapamiętana przez wszystkich w Rosewood. Nawet jej przyjaciółki nie potrafiły powiedzieć o niej nic miłego, poza tym, że czuli się przy niej wyjątkowo. Nic dziwnego, umiała świetnie manipulować.
 

Przyjaciółki najczęściej mówiły do niej „Ali” i słusznie, bo te zdrobnienie lepiej pasowało do jej władzy i urody. Mimo wad, przykuwała uwagę i każdy chciał być blisko niej. Z Ali źle, ale bez niej jeszcze gorzej.

Bez wątpienia była i nadal jest piękna i wyjątkowa, kochana przez Emily, Tobiego, Ezrę, Lorenzo… i przede wszystkim Charlesa. Zauroczona Charlotte pokochała siostrę od pierwszej chwili.
„Oni nigdy nie rozumieli jak bardzo cię kochałam. Od momentu, kiedy mama przywiozła cię do domu nigdy cię nie opuściłam.” 
A więc miała dar przyciągania już od pierwszych dni swojego życia.

Jednak po latach coś się zmieniło, Alison się zmieniła. Po metamorfozie można powiedzieć, że opis do niej pasuje. Jest przyjaciółką, a nie przywódczyni grupy. Teraz jest równa z Arią, Emily, Hanną i Spencer. Udowodniła, że przyjaciółki są dla niej ważniejsze niż ona. Jak? Gdy wiedziała, że coś im grozi, wracała do Rosewood. Narażała wtedy swoje życie i bezpieczeństwo, by dowiedzieć się czy wszystko jest w porządku lub im pomóc, np. gdy wyprowadziła Hannę z płonącego budynku. Po pewnym czasie stała się osobą delikatną i wrażliwą na cudze krzywdy, teraz potrafi współczuć. Pierwszy raz zaczyna jej zależeć na uczuciach chłopaka.

 

Imię Alison jest jak najbardziej trafione, ale dopiero po przemianie. Jest piękna, jedyna w swoim rodzaju, przyciąga do siebie ludzi, kocha swoich przyjaciół i stara się im jak najwięcej pomóc. Nikt nie przechodzi obok niej obojętnie. Przeszła niewyobrażalną metamorfozę. Zastanawiam się, czy nie było to zamierzone już na samym początku tworzenia postaci. Możliwe, że Alison musiała dojrzeć do swojego prawdziwego charakteru.

 


Teraz z innej beczki :) Żeby się tak głębiej zastanowić, Alison była od początku dobrym człowiekiem, grała tylko rolę władcy. Bo kto by się podporządkował cichej i dobrej Ali? Utrzymywania sekretów, kłamania i manipulacji nauczyła ją matka. Ali wiedziała co jest dobre, a co złe i wybierała dobro, jednak sposób w jaki to robiła był nie zawsze odpowiedni, bo inaczej nie potrafiła postępować.
 
Przykładem jest zdrada ojca Arii – Alison uważała, że to powinno wyjść na jaw, nawet jeśli zrani to innych. Czyżby mały szantaż w dobrym celu? Ale to już jest moja mała teoria.


Mimo wszystko, mam mieszane uczucia co do Alison DiLaurentis. Ostatecznie nigdy nie wiadomo, co jej w głowie siedzi.
 


__________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że podoba Wam się seria. Powiedzcie w komentarzu, czy ją kontynuować :)
Co myślicie o poście i o Alison?


3 komentarze:

  1. Imiona bohaterów nie wybierała Marlene, ale Sara Shepard 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, rozpędziłam się przy pisaniu. Już poprawiam :)

      Usuń
  2. Fajny pomysl. Ja nie lubie alison, dla mnie to zlo od poczatku do konca i to sie nie zmieni na pewno. Duzo tych serii sie zrobilo ostatnio, fajnie ze jest co czytac

    OdpowiedzUsuń